W minioną niedzielę św. Marek Ewangelista przedstawił nam Jezusa, który wskazał nam, które przykazanie jest najważniejsze. Tym przykazaniem jest miłość Boga i bliźniego.
Jezus szczególnie mocno podkreślił, że droga do miłości Boga, prowadzi poprzez – miłość do bliźniego.
Dzisiaj św. Marek przedstawia Jezusa, który pokazuje nam, jak konkretnie realizować przykazanie miłości Boga i bliźniego.
Jezus mówi nam o dwóch możliwych drogach jego realizacji, fałszywej i prawdziwej. Najpierw Jezus wspomina uczonych w Piśmie, którzy uważali się, za elitę społeczeństwa. Z racji swojej pozycji powinni świecić przykładem prawości i dobrego życia i postępowania.
Tymczasem Jezus zarzuca im, że odprawiają modlitwy jedynie na pokaz, aby zyskać poklask i podziw. Takiej modlitwie brakuje autentycznego spotkania z Bogiem. Jezus przypomina, że prawdziwym wyrazem spotkania z Bogiem na modlitwie powinna być miłość i troska o ubogich i wdowy.
Grupa ta, według Jezusa, wykorzystuje religię do bogacenia się, często kosztem tych, którzy ledwie wiążą koniec z końcem. Żyjąc na skraju nędzy. Dlatego tak surowo ocenił ich postępowanie.
Jest to także wezwanie i dla nas. Jak wygląda nasza modlitwa? Czy nasza modlitwa prowadzi nas do spotkana z Bogiem? Czy prowadzi nas do konkretnej troski o bliźniego do zainteresowania i niesienia im pomocy?
W drugiej części dzisiejszej Ewangelii św. Marka Jezus pokazuje właściwą drogę realizacji przykazania miłości Boga i bliźniego. Na dziedzińcu świątynnym znajdowały się skarbony, do których, pielgrzymi składali swoje ofiary. Jezus przyglądał się temu, jak ludzie, zarówno bogaci, jak i biedni, dawali na cele świątynne tak jak chociażby my dzisiaj.
Bogaci ofiarowywali duże sumy pieniędzy a Jezus nie chwali ich hojności.
Zarzuca im zaś, że choć składają dużą kwotę, to dla nich jest to tylko nadwyżka z czegoś, co im zbywało.
Nie odczuwają tej ofiary w codziennym życiu i nie muszą niczego, sobie, odmawiać oraz z niczego nie muszą rezygnować. Jezus zauważa, że w ich sercach rodzi się pycha z tego, że są tak hojni.
I taka ofiara nie jest miła Bogu, bo nie płynie ona z hojności serca.
Natomiast, kiedy zbliża się uboga wdowa i wrzuca dwa pieniążki, Jezus chwali jej postawę.
Bo z potrzeby serca ofiarowała wszystko, co miała, i pozostała bez zabezpieczenia, na kolejne dni i na przyszłość. Jezus pokazuje ją, jako wzór człowieka modlitwy, żyjącego przykazaniem miłości Boga i bliźniego. Jej modlitwa przełożyła się na konkretne czyny Czy w naszej modlitwie i praktykowaniu miłości
Boga i bliźniego można dostrzec postawę tej wdowy?
Wdowa z dzisiejszej Ewangelii, której imienia nawet nie znamy, została nam przedstawiona, jako jedna z ważnych kobiet w Biblii.
Stoi obok Maryi, która wyruszyła do św. Elżbiety, aby jej służyć.
Także obok, wdowy z Sarepty, ukazanej w pierwszym czytaniu, która będąc z synem, na granicy przeżycia, zaufała Bogu i oddała Eliaszowi ostatni kawałek chleba. Bóg zaś w swojej Miłości sprawił, że niczego nie zabrakło im na przyszłość. Mamy czasy, jakie mamy.
Myślę, że postawa wdów z dzisiejszej liturgii Słowa jest dla nas wezwaniem do rachunku sumienia nad naszą szczodrością serca i otwartością na potrzeby innych. Zatem B i S. pragnę, również i Ja Podziękować Wam dziś za wszystko, co udało się nam tutaj wspólnie dokonać na chwałę Boga i dobra nas wszystkich
Bo tylko Razem – możemy więcej.
Dla Jezusa nie liczy się wielkość ofiary, ale serce, z którego ona płynie. Ostatnie wydarzenia, takie jak powódź, są odpowiedzią na pytanie o kondycję, naszych serc i solidarność z potrzebującymi.
Nie poprzestawajmy na dotychczasowych działaniach.
Jak powiedział bohater opowieści Mały Książę Dobrze widzi się tylko sercem, bo to, co jest, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Bóg to widzi i bardzo Nas kocha i pragnie spotkać się z nami w Niebie.
Ale czy Ty w to wierzysz? Amen