Moi Kochani!
Dzisiejsza Ewangelia opisuje historię dwóch uczniów, którzy po zmartwychwstaniu Jezusa wracali z Jerozolimy do Emaus.
Znali oni osobiście Jezusa, słyszeli zapowiedzi i proroctwa o zmartwychwstaniu, jakie głosił Jezus.
Tymczasem wracają oni do domu smutni, pełni rozgoryczenia, zawiedzeni. Ich serca są jakby były przygaszone. Ich oczy są na uwięzi, a ich umysły zniewolone. W ich życiu widać, że brakuje nadziei. Jezus to widzi i przyłącza się nich.
On już zmartwychwstał, lecz oni Go nie widzą. Opowiadają Mu o Nim. Głoszą Jezusa umarłego, bo nie wierzą, że On zmartwychwstał. Niejednokrotnie również i my jesteśmy podobni do nich: wydaje nam się, że wiele wiemy o Jezusie. Uważamy się za wierzących, a nawet praktykujących, lecz gdy mówimy o Jezusie, to nie jesteśmy w stanie zafascynować Nim innych, aby uwierzyli w Niego.
Boimy się mówić o Jezusie, a gdy mówimy, to ze zwątpieniem i bardzo sceptycznie.
Bo głosimy Jezusa umarłego, a nie zmartwychwstałego.
To jest przeszkoda, która sprawia, że nasze głoszenie Jezusa nie jest owocne. Serca uczniów idących do Emaus, nie były przeniknięte słowem Bożym. Dlatego Jezus przyłączył się do nich i zaczął wyjaśniać im Pisma. To jest wskazówka również i dla nas.
Jeżeli chcemy, aby nasze serce zostało przemienione, abyśmy byli w stanie rozpoznać Jezusa zmartwychwstałego, to najpierw powinniśmy pozwolić, aby słowo Boże rozpaliło nasze serce.
Powinniśmy słuchać i usłyszeć, co Bóg mówi do nas.
Słowo Boże bowiem posiada moc uzdrowienia.
Aby móc głosić Jezusa, potrzebujemy uzdrowienia naszego serca.
Należy więc słuchać słowa Bożego. Powierzyć Jezusowi swoje zmartwienia, troski i smutki i zaprosić Jezusa do swojego życia. Mieć czas na adorowanie Jezusa i uwielbianie Go w Eucharystii.
To wziąć odpowiedzialność za swoje życie, tzn. przebaczyć sobie i innym, podjąć na nowo powołanie, jakim Bóg nas obdarzył i iść i wspierać innych. Aby głosić Jezusa skutecznie, z przekonaniem i mocą Bożą, to trzeba głosić Jezusa zmartwychwstałego, a nie umarłego.
Jezus żyje, zmartwychwstał i jest obecny w dziejach świata.
Idzie pomiędzy nami po kamienistej drodze naszego życia.
Chociaż tak często nierozpoznany, słucha słów zrodzonych z lęku przed tajemniczym jutrem.
Każdy z nas musi Go dostrzec obok siebie. Musimy pozwolić Mu się znaleźć, bo jeśli tego nie uczynimy, to Jego obecność pośród nas będzie zbędna i nic nam nie da. Musimy w naszym życiu starać się łamać chleb, to znaczy dzielić się radością, poświęcać naszą uwagę Bogu oraz przebaczać.
W czasie każdej Mszy Świętej doświadczamy tego samego, co uczniowie na drodze do Emaus.
Najpierw Bóg mówi do nas w liturgii słowa, potem Jezus objawia się nam – pod postaciami chleba i wina w Eucharystii. Módlmy się zatem – o uzdrowienie naszej duszy.
Następnie przyjmujemy Jego Ciało w Komunii Świętej.
Na zakończenie jesteśmy posłani, aby dać świadectwo o spotkaniu z Nim. Na koniec warto więc dziś zastanowić się, komu powiem o Jezusie Zmartwychwstałym tak jak uczniowie z Emaus, gdy wyjdę z tej świątyni po dzisiejszej Mszy Świętej.
Bo tak naprawdę Moi Kochani, w życiu chodzi o to, aby być autentycznym świadkiem Zmartwychwstania.
Jezus żyje. Alleluja. Ale czy TY w to wierzysz?…