Moi Kochani!
Dzisiaj w wielu kościołach kapłani przypominają nam, że nie obchodzimy dziś Święta zmarłych, ale święto tych, którzy żyją. I to jest prawda. Wspominamy w dzisiejszej uroczystości tę prawdę, którą często wyznajemy w Credo podczas Mszy św. mówiąc: „Wierzę w świętych obcowanie”.
Uroczystość Wszystkich Świętych jest szczególnym wyrazem wiary Kościoła w miłość Boga do człowieka.
Ten, który stworzył świat i posłał swego Syna, aby przyniósł mu zbawienie, chce dać swoim dzieciom to, co najcenniejsze. Dzieli się swoją świętością dając siebie.
O patriarchach, prorokach, apostołach, męczennikach, wyznawcach mówi się, że to są święci, lub że mają w sobie Boga. Podziwiamy dziś wielkie rzeczy, które Bóg zdziałał w nich i przez nich. Przez tajemnicę Świętych obcowania jesteśmy w jedności z nimi.
Kościół wierzy, że jesteśmy, tak jak oni, dziećmi Bożymi i dziedzicami. Bo Bóg nas stworzył na swój obraz i możemy być do Niego podobni. Nie dajmy się zwieść myśleniu, że świętość jest tylko dla ludzi wybranych i doskonałych. Jezus w kazaniu na górze mówi nam o błogosławieństwach, które nie tylko są do apostołów, lecz do tłumów, aby pokazać, że każdy jest zaproszony do uczestniczenia w życiu Boga. Potrzeba, aby każdy z nas osobiście uwierzył Bogu i w Nim złożył nadzieję.
Jedynie Bóg jest prawdziwie święty. To przede wszystkim w Nim wypełniają się błogosławieństwa. On bardziej niż ktokolwiek jest ubogi w duchu, czyli pokorny, bo nie ma w Nim cienia pychy czy wywyższania się ponad swoją godność.
On jak nikt przepełniony jest smutkiem, bo Jego miłość jest wciąż odrzucana. Nie ma nikogo, kto by bardziej łaknął i pragnął sprawiedliwości, jak Bóg, bo nigdy nie pogodzi się z krzywdą wyrządzaną człowiekowi i innym stworzeniom. Któż może dorównać w miłosierdziu Temu, który zawsze jest gotowy do przebaczenia i przyjmowania z miłością tych, którzy już odeszli? Czy jest coś jaśniejszego niż Bóg, który jest światłością bez żadnej ciemności? Kto jest bardziej konsekwentny we wprowadzaniu pokoju i pojednania? Gdy Jego najbliżsi cierpią i są prześladowani.
On nigdy ich nie opuszcza, ale trwa przy nich we wszystkim i nie waha się iść z nimi na śmierć. Bo Błogosławiony jest Bóg, który Świętość rozlewa dziś na wszystkich.
Bóg przechodzi pomiędzy ludźmi i jak paschał podczas Wigilii Paschalnej rozdaje swoje światło każdemu, kto po nie wyciągnie rękę sam nie tracąc nic ze swego blasku. Królestwo niebieskie jest otwarte.
Święty to człowiek z krwi i kości, który wie, że jest słaby i grzeszny, który doświadcza problemów i pragnie nieraz tego, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia, aby swoją nadzieję złożył w Bogu, bo wie, że z Nim może to wszystko pokonać, rozumie, że na ziemi nic nie trwa wiecznie, ani chwała, ani cierpienie. Celem życia takiego człowieka nie jest osiągnięcie szczęścia tu na ziemi, ale szczęścia wiecznego.
Dzisiaj jest uroczystość żyjących, tych, którzy przeszli przez śmierć, ale żyją w Bogu, żyją we wspólnocie świętych, którzy mogą Boga oglądać już twarzą w twarz, którzy również z nami tworzą wspólnotę Kościoła.
A My ciągle jeszcze, żyjąc na tym świecie, jesteśmy Kościołem pielgrzymującym, w drodze do nieba.
Oni są już Kościołem chwalebnym w niebie i wielbią Boga. Kiedy w tym czasie w zadumie odwiedzamy groby naszych bliskich zmarłych, miejmy świadomość naszego przemijania jak również dążenia do świętości.
Niech ta dzisiejsza uroczystość i wspomnienie tych, którzy są już w niebie, pomoże nam zmienić priorytety naszego życia, skorygować nasze plany, żebyśmy z pomocą łaski Bożej zrobili wszystko, aby dołączyć do grona zbawionych w niebie. Amen. Niech tak się stanie.