Moi Kochani.

Jak słyszeliśmy przed chwilą że trędowaty z dzisiejszej Ewangelii uczynił kilka bardzo ważnych gestów: 1. przyszedł do Jezusa, 2. upadł przed Nim na kolana, 3. i prosił Go: „jeśli chcesz możesz mnie oczyścić”.
Ale Jezus również uczynił bardzo ważne gesty, wobec tego chorego człowieka: 1. zlitował się nad nim, 2. wyciągnął rękę, 3. dotknął się trędowatego i 4. powiedział do niego: „chcę bądź oczyszczony”.
Efekt tych gestów i słów był cudowny: bo chory człowiek na nowo stał się zdrowy i wielbił Boga! Jezus miał moc, aby tak od razu, jednym słowem uzdrowić trędowatego.
Musiały spełnić się tylko dwa warunki. Po 1. potrzebna była wiara, żeby Jezus mógł go uzdrowić. I konieczna była 2. odwaga ze strony trędowatego. Trędowaty miał w sobie i jedno, i drugie!
W Piśmie Św. trąd oznacza grzech. Człowiek trędowaty jest po prostu grzesznikiem. Chodzi przede wszystkim o grzechy śmiertelne, które jak trąd wyłączają nas ze środowiska zdrowych chrześcijan. Również i grzechy powszednie które oddzielają nas od Boga i oszpecają w nas obraz Boży. Jako ludzie grzeszni nie jesteśmy w sytuacji beznadziejnej. Bo podobnie jak trędowaty, także i grzesznik może zostać oczyszczony ze swego grzechu. Aby mogło się to dokonać, musi zdobyć się na podobną postawę do postawy trędowatego.
Po pierwsze: Trzeba uznać swój grzech. Przyznać się do tego, że jest się chorym czyli grzesznikiem. Każdy wierzący jest dziś wezwany, aby wszelkimi siłami przezwyciężać grzech. Gdyby trędowaty z Ew. nie miał świadomości, że jest trędowatym nigdy nie zostałby uzdrowiony.
Po drugie: Trzeba zapragnąć uzdrowienia z grzechu.
Można bowiem uznawać swój grzech ale nie chcieć go porzucić. Gdyby też, nie zapragnął być uzdrowionym, to nic by z tego nie było.
Po trzecie: Trzeba wiedzieć, od kogo należy się spodziewać uzdrowienia. I uznać w Jezusie Chrystusie jedynego uzdrowiciela i zbawiciela i posiadać głęboką wiarę w Jego uzdrawiającą moc.
Gdyby trędowaty z dzisiejszej Ew. nie zwrócił się w stronę przechodzącego Jezusa, gdyby nie miał silnej wiary w Jego uzdrawiającą moc, i nie zawołałby: „jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” i nie zostałby uzdrowiony.
Po czwarte: Trzeba przełamać opory jakie mogą stanąć na naszej drodze do Chrystusa. Trędowaty miał do przezwyciężenia osobisty wstyd i musiał pokonać obawę przed odrzuceniem przez Jezusa.
Musiał również złamać schematy przepisów prawnych, gdyż prawo żydowskie zabraniało trędowatym zbliżania się do zdrowych. Gdyby on tych oporów nie przezwyciężył nie zostałby uzdrowiony.
To, co przydarzyło się trędowatemu może przydarzyć się także i nam.
Bo w tej sprawowanej Eucharystii jest obecny pośród nas ten sam Chrystus który uzdrowił trędowatego człowieka. Jest obecny z tą samą mocą oczyszczenia nas z naszych grzechów. Trzeba jednak naprawdę tego chcieć!
Jezus nie uzdrowi nas bez nas ani wbrew naszej woli. Dlatego na początku sprawowania Eucharystii jesteśmy wezwani, na wzór trędowatego do „Uznania przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli godnie uczestniczyć w Eucharystii”. To wtedy to nasze spotkanie z Jezusem w Eucharystii będzie bardziej owocne i radosne.
Jeśli chcemy usłyszeć Chrystusowe: „Chcę bądź oczyszczony”, to musimy zmobilizować się wewnętrznie i zawołać: „Panie jeśli chcesz możesz mnie oczyścić”.
Chciejmy zatem przeżyć dziś radość naszej wiary. Kto zatem z nas dziś zdobędzie się na postawę trędowatego z Ew.
Tylko ten zazna podobnej radości. Jeśli więc chcesz być uzdrowiony to musisz zdobyć się na współpracę z Jezusem.
Dzisiaj każdy z nas powinien pochylić się nad chorobami swojej duszy i uznać, że tylko Bóg jest w stanie pomóc je nam przezwyciężyć.
I myślę Moi Kochani, że pomocą w tym mogą nam być pełne ufności słowa -św. Jana Pawła II:
“Niech nasza droga będzie wspólna.
Niech nasza modlitwa będzie pokorna.
Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja
będzie większa od wszystkiego co może się sprzeciwiać tej Nadziei.” Ale tej przez duże N. … Amen. I na koniec, bo dziś są Walentynki powiem tak: 
Moja kochana Walentynko powiem Ci coś w sekrecie:
Tak jak Ja Ciebie kocham to nie kocha Cię nikt na świecie. Jezus.