Przewodnią myślą dzisiejszej liturgii słowa jest wezwanie człowieka do nawrócenia, czyli porzucenia dotychczasowego sposobu swojego życia, postępowania, myślenia, także upodobania w sprawach doczesnych i zwrócenia się ku Boga. Po to, aby pojednać się z Bogiem.
Bo „czas ucieka” a wraz z nim przemija także nasze życie i nikt nie wie, kiedy staniemy przed Bogiem, ażeby zdać sprawę ze swoich uczynków.
Dlatego słyszymy dziś wezwanie: że „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”
Na chrzcie świętym poprzez naszych rodziców i rodziców chrzestnych, zobowiązaliśmy się do walki ze złem, do ciągłego nawracania się.
Bo mimo iż zostaliśmy wyzwoleni z grzechu pierworodnego i staliśmy się dziećmi Bożymi, to jednak nieustannie – doświadczamy w sobie wiele skłonności do złego. Chcielibyśmy być dobrzy, ale często źle postępujemy.
Słyszeliśmy dziś w Ew. słowa „nawracajcie się” a nie „nawróćcie się”, bo taka jest nasza droga do nieba.
Jezus przechodząc obok Jeziora Galilejskiego ujrzał rybaków zarzucających sieci Szymona i Andrzeja. I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi”.
Dostali oni wtedy konkretną propozycję która była nie do odrzucenia.
Był to dla nich moment życiowej szansy, którą mogli wykorzystać lub stracić. Ryzykowali wszystko, zostawili to co mieli i poszli za Jezusem.
Nie mieli pewności jak się to skończy. Na pewno nie liczyli na krzyż, na zdradę i nie śniło im się nic o zmartwychwstaniu Chrystusa i Zesłaniu Ducha Świętego. Możemy z tej historii wyciągnąć trzy wnioski.
Po I. Potrzebny jest nam w życiu ktoś kto będzie nam mądrze radził. Łatwiej się nam żyje, kiedy jest ktoś, obok nas komu możemy zaufać, wiedząc, że ON nie wykorzysta tego przeciwko nam.
Trzeba nam mieć przyjaciela który będzie kimś w stylu Mistrza.
Jan Chrzciciel miał swoich uczniów, ale pokazał im tego, który najlepiej zna wszystkie życiowe rozwiązania. I kazał im iść za Nim.
Drugi wniosek to wykorzystanie swojej życiowej szansy.
Każdy z nas ma jakaś życiową szansę, stację, na której trzeba wysiąść.
Aby dokonać wyboru. Nie chodzi tu o wymarzony ideał, ale po prostu o znalezienie swojego miejsca w życiu. Obliczem tej życiowej szansy jest nasze zwyczajne, codzienne odnoszenie się do ludzi do 2 człowieka.
Bo można nieraz kogoś obrazić, a nawet zrazić do siebie na długie lata nieraz można również zaniedbać swoich bliskich np. naszych kochanych rodziców.
A czasami wystarczy tylko odwiedzić kogoś chorego pomóc 2 człowiekowi i to jest i może być naszą życiową szansą.
Ks. Jan Twardowski mówił:
„śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko od nas odchodzą”.
Bo drugiej takiej szansy możemy już w życiu czasami nie dostać.
3. I jeszcze trzeci ważny wniosek. Nie żyjemy po to, ażeby uszczęśliwić tylko swoich rodziców, koleżanki, kolegów, wujka, babcię czy dziadka, ale trzeba nam dokonywać w życiu dobrych wyborów.
Trzeba wysłuchać wielu rad ale decyzję musimy podjąć samemu.
Taka życiowa szansa często przechodzi i potem już się nie powtarza. Dlatego potrzebne jest tu nasze dobre wyczucie.
W życiu trzeba nam mieć wyczucie w co warto „wejść”.
Niektórzy mają taki wrodzony talent i przychodzi im to bardzo łatwo.
Inni muszą się o to pomodlić. Bo nie mają innego wyjścia.
Potrzebują oni zapytać się Boga co mają robić w życiu, ale i o to czego nie warto się w życiu dotykać.
Warto iść za kimś kto mi dobrze potrafi wskazać drogę życia, nawet jeśli będę musiał sporo zaryzykować.
Wtedy nie musimy bać się ryzyka jeśli wiemy że jest ktoś kto nas ubezpiecza i chroni.
Życie rybaków, o których powołaniu słyszeliśmy dziś w Ewangelii, wyglądałoby na pewno bardzo spokojnie i ponuro, gdyby nie poszli za tym który ich „odciągnął od pracy”.
Może liczyli na wolność i na lepsze życie a ruszyli na podbój świata. Zaryzykowali i wygrali. Też tak kiedyś zrobiłem i nie żałuje tego wyboru.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus powołuje uczniów do specjalnej misji. Jest nią troska o królestwo Boże oraz nawrócenie siebie i innych.
Nie można i dziś pozostać głuchym na to wezwanie.
Trzeba niekiedy zostawić wszystko swoje pragnienia, marzenia, plany i zacząć pełnić wolę Boga. Powstaje jednak zasadnicze pytanie:
Czy mnie na to stać? Odpowiedzi poszukajmy w swoim sercu.
Na koniec mam prośbę, abyśmy troszczyli się o siebie nawzajem. Amen.