Są takie dwa dni w roku, gdzie nasze serce skłania się ku Najświętszej Eucharystii. Dwa dni w roku, kiedy myślimy o największej miłości Chrystusa do człowieka. Myślimy o miłości, która pozostała w Eucharystii pod postaciami chleba i wina.
Te dwa dni to uroczystość Bożego Ciała i dzień dzisiejszy: Wielki Czwartek. W Roku nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia. Idziemy do źródła, do ustanowienia Najświętszego Sakramentu.
Wpatrujemy się w Chrystusa, który zasiada z Apostołami do Ostatniej Wieczerzy, jak słyszeliśmy dziś w opisie św. Pawła w drugim czytaniu. Jezus wie, że tego wieczoru rozpocznie się zapowiedziana Jego Męka, która ostatecznie dopełni się na Krzyżu Jego Śmiercią.
Przenieśmy się, w sercu do Wieczernika. Spróbujmy sobie to wyobrazić. Apostołowie wraz z Chrystusem przy stole. Atmosfera zadumy, wyciszenia. Apostołowie widzą, że dzieje się coś niezwykłego, podniosłego, choć zapewne jeszcze niewiele rozumieją.
Chrystus bierze chleb i mówi: TO JEST BOWIEM CIAŁO MOJE. Następnie bierze kielich z winem i mówi: TO JEST MOJA KREW.
Tu następuje pierwsze Przeistoczenie, którego dokonuje sam Chrystus.
Już tu Chrystus oddaje się Ojcu za nasze grzechy! Oto tajemnica Wieczernika.
Chrystus pragnie, utrwalić Ofiarę Krzyża do końca świata aż do Sądu Ostatecznego. Pragnie, aby chrześcijanie kolejnych wieków mieli dostęp do łask płynących z krzyża. Wydarzenie Wieczernika łączy się więc ściśle z wydarzeniem Krzyża. Stąd ustanawia kolejny sakrament: kapłaństwo. Apostołów i ich następców czyni kapłanami, a właściwie zanurza w swoim kapłaństwie. „TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ” – mówi do nich.
W dniu, którego pamiątkę obchodzimy dzisiaj, Jezus dał kapłanom i wiernym to, co najważniejsze dla nich — zostawił siebie w sakramencie kapłaństwa i w sakramencie Eucharystii. Poza darem życia, nic większego Bóg nam nie mógł dać.
To właśnie w Wieczerniku, w Wielki Czwartek Jezus nakazał ludziom służyć sobie nawzajem i stał się Sługą — będąc obecnym dla nas w każdej chwili. Kapłaństwo, to przecież służba Bogu i ludziom — kto o tym zapomina stawia siebie przed Jezusem.
Bo do pierwszych kapłanów — Apostołów powiedział: „dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.
W jednym z listów do kapłanów na Wielki Czwartek Jan Paweł II napisał, że kapłaństwo i Eucharystia są nierozerwalne. „Nie ma Eucharystii bez kapłaństwa” – podkreślał zwracając uwagę, że także kapłaństwo bez Eucharystii nie istnieje, ponieważ te dwa sakramenty zostały utworzone jednocześnie. To, co napisał Papież, jest świętą prawdą!
Potrzebni są kapłani, żebyśmy mogli uczestniczyć w Mszy Świętej i przyjmować Ciało Chrystusa w Komunii! Potrzebna jest Eucharystia, aby kapłaństwo miało sens, aby miało swoją rację bytu. Dziękujemy dziś Bogu, za powołania z naszej Wspólnoty Parafialnej.
Dlatego chcę Was dziś prosić o modlitwę, za kapłanów, tych, którzy na całym świecie głoszą Ewangelię, odprawiają Msze Święte, i spowiadają… oraz o nowe powołania kapłańskie, żeby nigdy nie zabrakło kapłanów.
Bo też od nas odchodzą. Jak młody Ks. Marek i mamy też chorego Ks. Kanonik Jan Urbaniak.
Tak się składa, że w tym roku mija już 30 lat od moich święceń kapłańskich. Z czego 25 lat tu Ostrowie Wlkp.  po Poznaniu, Odolanowie i Jutrosinie.
Każdy jubileusz, jest źródłem naszej wdzięczności Bogu za otrzymane łaski, którymi Bóg każdego dnia nas obdarza.
Powołanie to jakiś tajemniczy głos Boga w sercu człowieka. Jednak, by mogło zrodzić się powołanie, które zostanie uformowane w seminarium, potrzeba domu rodzinnego napełnionego Bogiem. Dom rodzinny, to pierwsze seminarium. Któremu też wiele zawdzięczam.
Bo żeby być blisko Boga trzeba wpierw być blisko 2 człowieka. I tego nauczyłem się w domu rodzinnym. Pochodzę z rodziny wielodzietnej (było nas w domu 5 cioro). I niczego nam nie brakowało. Wszystko w myśl zasady „Daj ludziom da Ci Bóg” i zawsze na wszystko starczyło.
Pan Bóg jak wiemy posługuje się ludźmi, w dziele zbawienia.
Pierwszymi nauczycielami wiary są rodzice.
Rodzice, powinni być przykładem. Bo jak dzieci będą widzieć, że rodzice się modlą, że chodzą do kościoła, kochają się, to wtedy i one tak postępować. Trzeba nam najpierw wymagać od siebie a potem od innych.
Często mówi się, że trudne czasy, że młodzież zła, młodzież, będzie taka jaką ją dorośli wychowają. Często dorośli są gorsi od młodzieży.
A więc, żeby ich zmienić, to trzeba zacząć od siebie. Trzeba być z dziećmi, i mieć na nich wpływ.
Ja też, nie od razu urodziłem się księdzem, ale jak mi Rodzice coś powiedzieli czy zwrócili uwagę, to było dla mnie święte, bo wiedziałem, że oni mnie kochają i chcą dla mnie dobra. I za to ich szanowałem.
Drodzy Rodzice, tak naprawdę to 2 rzeczy musicie dać swoim dzieciom.
1. Swoją miłość małżeńską. Bo jak dzieci widzą, że Rodzice się kochają, to czują się bezpieczne. Musicie dbać o siebie.
2. Czas, dla swoich dzieci. Wspólne życie, wyjazdy, zabawy, itd.
Tak było w moim domu. Wszyscy wzajemnie się wspierali, pomagali, bawili i rodzice, byli dla nas kimś ważnym. A nie tylko od czasu do czasu potrzebni. Wierzyli w swoje dzieci. Bo nie damy 2 człowiekowi czegoś, czego sami nie mamy. Trzeba dbać o siebie, szanować kochać i być.
Trzeba również wymagać a nie – róbta, co chceta.
Bo najpiękniejszym wyrazem Miłości, jest obecność, także i w stosunku do Boga.
Ja też widzę jaki jestem, widzę że się zmieniam.
Dziś wiem, że Pan Bóg dziś posługuje się ludźmi w dziele zbawienia, mimo to, że wie, jak to słabe i kruche narzędzia.
Wiem dobrze, że trzeba cieszyć się życiem i zdrowiem, i umieć o nie walczyć, i prosić Boga o błogosławieństwo, w wielu sprawach.
Jak wiecie, też już jestem po przejściach ale codziennie Bogu dziękuje, za to wszystko, czym mnie każdego dnia obdarza i pragnę Mu służyć w tym wielkim dziele zbawienia jak tylko umiem i potrafię.
Bądźmy więc Bogu wdzięczni, za te dwa sakramenty Eucharystie i kapłaństwo, ustanowione w Wieczerniku. Bądźmy wdzięczni, za każde kapłańskie powołanie, za każdą odprawioną Mszę św.
Ja dziękuje dziś Bogu za ludzi, których postawił mi i stawia, na drodze mojej kapłańskiego życia i polecam ich Bogu  w modlitwie. Amen
„Bóg Zapłać” za wszystko i „Szczęść Boże”